Dedykacja dla: Ol - la :*
-Dlaczego ta dziewucha odmawia mi spaceru z Jankiem?! Jakim prawem?- kobieta krzyczała do telefonu. -W ogóle jakim prawem Ona zajmuje się Małym?!
-Spokojnie...- Kamil próbował przerwać wywód teściowej.
-Żadne spokojnie. Kamil co ty sobie myślisz?! Najpierw odebrałeś mi córkę, a teraz jedynego wnuka... Posłuchaj pod Twoją nieobecność Jaś ma być u nas! Rozumiemy się?! Nie u tej dziuni, nie u Twoich rodziców, ani u któregoś z oszołomów z waszej kadry, masz go zostawiać u mnie!- nie spuszczała z tonu.
-Ale...
-I nie myśl sobie, że to wystarczy... w przyszłym tygodniu mam spotkanie z adwokatem!- rozłączyła się, a Kamil przymknął oczy próbując się uspokoić.
-Stary, coś nie tak?- Janek podszedł do przyjaciela.
-Ehh... Co mam Ci powiedzieć?- westchnął - Matka Ewy chce mnie wykończyć...- zabrał swoją walizkę i udał się do pokoju.
Wiedział, że musi działać, ze musi coś zrobić, ale nie miał pojęcia jak. Mama Ewy była nieobliczalna, co jakiś czas pojawiała się w ich życiu z jakimś nowymi pretensjami, ale przez te trzy lata od śmierci córki, nigdy nie doprowadziła go do takiego stanu i nigdy nie chciała mu odebrać Jaśka.
-Kamil, gadaj mi tu wszytko. Co ta baba zaś chce?- zapytał Ziobro, który władował się do ich pokoju z dwoma wielkimi torbami.
-Janek daj spokój...
-Nie, jeżeli myślisz, że pozwolę, żeby mój najlepszy kumpel, znów wpadł w dołek to się mylisz!- oświadczył blondyn. Stoch spojrzał na niego zdziwiony i lekko się uśmiechnął.
-Matka Ewy chce mi odebrać Janka... zatruwa mi życie, zrobiła mi aferę o Majkę, oskarża mnie o śmierć Ewki, grozi adwokatami...nie wiem jak mam z nią walczyć... -powiedział wpatrując się w krajobraz za oknem.
-Wredna jędza! Nigdy jej nie lubiłem. Pamiętasz jak na Twoim weselu się o wszystko czepiała... ostrzegałem Cię.
-Janek błagam, nie dobijaj mnie... ja nie wybierałem teściowej tylko żonę. Jak byliśmy z Ewą razem... jak... jak Ona żyła... jej matka nie robiła niczego wbrew nam. Owszem nie byłem jej wymarzonym zięciem, powtarzała mi wiele razy, że Ewa zasługuje na kogoś lepszego, kogoś kto będzie przy niej cały czas i nie będzie ciągle gdzieś wyjeżdżał i narażał życia skacząc na nartach, ale nie chciała nas rozdzielić... jak Ewa zginęła... wtedy w ogóle ucięła ze mną kontakt, potem przypomniała sobie o wnuku, raz za czas chciała się z nim spotkać, zabrać go gdzieś, a teraz chce mi go odebrać... chce się na mnie... nie wiem jak to powiedzieć... chce się odegrać...przecież ja też nie mogłem się pogodzić ze śmiercią Ewy... dalej nie mogę... nie rozumiem o co jej chodzi...- wyrzucił z siebie.
-Ja nie wiem, nie znam się za dobrze na psychice nawiedzonych teściowych, ale może po prostu Ona uważa, że Majka wejdzie w rolę Ewy i o niej zapomnicie, a Ona straci wnuka tak jak straciła córkę. Może właśnie tego się boi?- zapytał dokładnie analizując każde słowo.
-Może... w sumie to by się zgadzało, bo jak u nas była, to coś krzyczała, że nie pozwoli, żeby mały zapomniał o matce, ale przecież ja mu nie pozwolę zapomnieć...a Maja...Maja to tylko znajoma... nic mnie z nią nie łączy... jak ja mam jej to wyjaśnić? Nie szukam nikogo, nie chce nowego związku... nie jestem na to gotowy, boję się, że się zaangażuję i znów stracę miłość...- dodał.
-Stary rozumiem Cię... powiedz tej głupiej babie, że to ty jesteś ojcem i nie daj się jej...- Jan poklepał Go po plecach i zniknął za drzwiami łazienki.
***
-Kochanie co się stało?- zatroskana pani Krystyna weszła do swojego domu i zauważyła zdenerwowaną Maje.
-Była tu pani Bilan... bardzo się zdenerwowała jak nie pozwoliłam jej zabrać Janka. Boję się, że zrobi coś przeciw Kamilowi...- wyjaśniła.
-Spokojne, bardzo dobrze zrobiłaś. Ta kobieta jest trochę niepoczytalna, nie wiadomo co wymyśli, nie możemy jej pozwolić zostać z Jasiem. - kobieta uśmiechnęła się do brunetki. -Mam nadzieję, że się opamięta i da spokój.- westchnęła i udała się do kuchni.
Maja wróciła do pokoju chłopca i zaczęła z nim układać wierzę z klocków.
Kamil pozwolił jej mieszkać w swoim domu do puki nie znajdzie czegoś swojego, pod warunkiem, że będzie się opiekować Jasiem. Bardzo jej odpowiadał taki układ, ale bała się, że może on sprowokować mamę Ewy do działania na szkodę Stocha. Zdawała sobie sprawę, że z boku ta sytuacja mogła wyglądać zupełnie inaczej.
Nagle zadzwonił jej telefon.
***
W Oberstdorfie skoczkowie przygotowywali się do kwalifikacji do pierwszych zawodów tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Wszyscy mieli w pamięci słowa swojego trenera i widząc jak zrezygnowany rozmawiał z jakimś dziennikarzem, wiedzieli, że muszą działać.
-Maniek, musimy się postarać, to już nie są żarty, ale kto jak kto, ale Ty nie musisz się martwić, w naszej kadrze jesteś aktualnie najstabilniejszy.- Piotrek zaczepił rozciągającego się Kota.
-Piotrek, lepiej nic nie mów...- westchnął szatyn.
-Co Cię znów ugryzło?- oburzył się Wiewiór.
-Jak nagle będziemy chcieli na siłę być najlepsi, to skończy się to wręcz przeciwnie. Nie rozumiesz? Nie ma takiej siły, która by zrobiła z nas teraz mistrzów. Przedobrzejemy i to będzie dla nas zabójcze. Nie wiem co zrobić, żeby nie zwolnili Łukasza i boję się, że co zrobimy to sytuacja będzie jeszcze gorsza.- westchnął i wrócił do ćwiczeń.
-Maniek! Nie smutaj... przecież, damy radę. Ty i te Twoje czarne scenariusze, dziwię się, że jeszcze żyjemy bo według Ciebie pewno cudem jest to, że żaden z naszych samolotów nie rozbił się, gdzieś na jakimś zadupiu!- Żyła wystawił język i poszedł mobilizować resztę kolegów.
Sytuacja była naprawdę poważna, nikt sobie nie wyobrażał pracy z innym trenerem niż Łukaszem. przecież jeszcze niedawno dwa razy pod rząd okrzyknięto Go trenerem roku. Gazety rozpisywały się o tym, że rzekomo przeróżne reprezentacje chciały Go zwerbować do swoich szeregów, a teraz tak po prostu chcą Go wyrzucić i zamienić i to jeszcze na kogo... Na Austriaka, którego nie chcieli we własnej reprezentacji. Niektórzy z kadry mieli jeszcze do czynienia z rodakiem Pointnera, Kuttinem i nie byli z tego zadowoleni.
Kamil powoli szykował się do wyjścia na skocznie. Z powodu szalejącego wiatru kwalifikacje były opóźnione i skoczkowie mieli trochę więcej czasu dla siebie i dla wyczekujących kibiców. Stoch zapiął kurtkę i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. Zdziwił się nieco widząc jedną nie przeczytaną wiadomość od Mai. Przeczytał:
"Moc w słabości się doskonali... jesteśmy z Tobą!"
Uśmiechnął się lekko, wrzucił komórkę to torby i z nartami na ramieniu ruszył przed siebie. Miał tu coś do udowodnienia, sobie...kibicom...trenerowi, drużynie. Chciał znów wrócić na szczyt!
Wiatr nadal niebezpiecznie kręcił. Kolejni skoczkowie byli ściągani z belki po kilka razy. W końcu pojawił się na niej pierwszy z polaków; Jakub Wolny. Skoczek wykorzystał w miarę dobre warunki i wylądował na 132 metrze. Trener Kruczek odetchnął z ulgą przybijając piątkę swojemu pomocnikowi. Jeszcze tylko podobne skoki Kamila, Piotrka, Olka, Janka i Maćka i można by to uznać za pierwszy mały sukces, działający na korzyść Łukasza. Kamil z uznaniem obejrzał nienaganny skok młodszego kolegi.
W końcu nadeszła kolej na niego. Poprawił gogle, sprawdził zapięcia, spojrzał na ukazującą się przed nim panoramę miasta i na znak trenera odepchnął się od belki. Wybicie, lot... i znów to wspaniałe uczucie... ta wolność i radość...100...115...120...130...136 metrów! Kruczek uśmiechnął się przybijając piątkę Klimowskiemu. Kamil rozpiął narty i z uśmiechem na twarzy udał się na miejsce dla lidera.
-Brawo Stary! Cieszę się, że wracasz!- Roman Koudelka poklepał polaka po plecach.
-No Kamil!- Kuba Wolny przybił mu piątkę ustępując miejsca dla prowadzącego, z którego Stoch obserwował skoki rywali prawie do końca kwalifikacji. Wyprzedził Go dopiero Anders Fannemel, który nie musiał się kwalifikować, ale z racji systemu KO nie opuścił skoku.
Ostatecznie wszyscy Polacy zakwalifikowali się do konkursu, ale oprócz wspomnianej dwójki tylko Maćkowi udało się jeszcze przekroczyć 130 metr.
W konkursie Kuba miał rywalizować z Freundem, Kamil z Daikim Ito, Maciek ze Schlierenzauerem, Piotrek z Kraftem, a Olek z Jankiem. Walka zapowiadał się fascynująco.
***
Maja wyłączyła telewizor i przytuliła szczęśliwego Jasia, który nie mógł się napatrzeć na kwalifikacyjny skok swojego ojca.
-Widziajaś! Tatuś mi pomachał!- cieszył się.
-Widziałam, widziałam, świetnie mu poszło!
-Myśliś, że będzie najlepsi jak kiedyś?- spytał.
-Oczywiście. Zobaczysz jak wykosi rywali na igrzyskach!- zaśmiała się.
-Moziemy do niego zadźwonić?
-Pewnie, jak tylko wróci do hotelu, porozmawiamy z nim przez skypa! Ale puki co chodź tu do mnie coś Ci pokażę fajnego!- oznajmiła i włączyła laptopa. Zaciekawiony chłopczyk usiadł jej na kolanach. Po chwili Maja puściła mu filmik przedstawiający sukcesy Jego ojca w Soczi. Trzy i pół latek patrzył w ekran jak zahipnotyzowany. Widział pierwszy konkurs na małej skoczni i dwa skoki, którymi Kamil zmiażdżył rywali, widział dekorację, hymn, gratulacje od rywali, trenerów, i drugi konkurs, wyrównana walka, oczekiwanie Kasaiego i zwycięski skok Stoch. Widział euforie trenerów, kibiców, widział złoty medal na szyi ojca i w końcu zobaczył ją... małą, drobną blondynkę, przytulającą mistrza, trzymającą kciuki razem z Dawidem Kubackim i robiącą zdjęcia.
-Maja...- szepnął, nie patrząc już w ekran -Czy mamusi nie ma pzieziemnie?- zapytał poważnie, a Ona nie mogła zrozumieć , jak ten mały trzylatek doszedł do tak poważnego wniosku. Nie wiedziała co mu odpowiedzieć.
-Skąd Ci to przyszło do głowy?- zapytała kryjąc zdenerwowanie.
-Tak myślę... i babcia Marysia ksiciała... a jak mnie nie było to mamusia była...
-To nie Twoja wina. Tak musiało być...- westchnęła.
-Ale to nie spjawiedliwe, Kaćpra i Tomka, ciągle mamy odbiejają z psiećkola, a mnie tyjko babcia i babcia! Oni mówią, zie mamusia mnie nie kocha...- odpowiedział nerwowo i pobiegł na górę. Maja już miała za nim pobiec, kiedy zauważyła, że Kamil próbuje się z nią połączyć. Odebrała.
-Majka!- krzyknął szczęśliwy skoczek. -Widzieliście?! Udało mi się! W końcu coś mi się udało! Poczułem znów to samo, to co kiedyś! Tą radość... tą przestrzeń... ten pęd! Czuję, że już teraz będzie tylko lepiej. Dziękuję!- prawie wykrzyczał i posłał jej całusa.
-Gratuluje! Wiedziałam, że w końcu się podniesiesz.- powiedziała mniej radośnie.
-Coś się stało? Jesteś jakaś taka niewyraźna? Nie cieszysz się? Coś z Jaśkiem? W ogóle gdzie On jest?- zarzucił ją pytaniami.
-Nie...wszystko dobrze...- westchnęła.
-Widzę, że coś się stało...- Stoch był coraz bardziej zaniepokojony.
-Bo widzisz oglądałem z Jasiem Twoje zwycięstwa w Soczi i On... zobaczył tam Ewę... i zaczął zadawać ciężkie pytania... i pobiegł do siebie...eh... po co ja to włączyłam...-zmieszała się.
Kamil spoważniał. Bał się rozmawiać z synkiem o Ewie. -Powiedz... czy ty... czy wy mówiliście mu co się z nią stało?- zapytała.
-To jest bardzo ciężki temat. Bałem się go poruszać... Jaś jest jeszcze taki mały... dużo mu opowiadaliśmy o Ewie, pokazywaliśmy mu zdjęcia. Chce żeby ją pamiętał, ale starałem się, żeby nie odczuł zbyt mocno jej braku...
-Spytał mnie czy nie ma jej przez niego... mówił, że jej mama coś na ten temat krzyczała, że dzieci w przedszkolu mu wygadują jakieś głupoty i że jak Jego nie było to Ona była... nie wiem Kamil, ale on jest bardzo rozwinięty jak na swój wiek...sprawnie łączy fakty...
-Proszę idź do Niego... i Go tu przyprowadź muszę go zobaczyć...- poprosił smutno. Brunetka posłała mu ciepły uśmiech i poszła na piętro szukać malucha. Znalazła Go w sypialni ojca. Leżał na łóżku i płakał. Maja ostrożnie usiadła obok niego i pogładziła go po pleckach.
-Co się stało kochanie? Nie płacz, tatuś chce z Tobą porozmawiać.- szepnęła.
-Będziesz moją mamusią?- spytał rzucając jej się na szyję.
Mai zrobiło się gorąco. Na jej szyi wisiał trzy i pół letni synek najlepszego polskiego skoczka narciarskiego i pytał czy Ona zastąpi mu matkę. Pierwszy raz w życiu nie wiedziała jak ma zareagować. Uświadomiła sobie, że tak to mogło wyglądać. W końcu mieszkała u Kamila, była z nim na zawodach, razem spędzali dużo czasu, dobrze się dogadywali... mały mógł sobie zrobić nadzieję, że w końcu zazna matczynej miłości.
-Leć na dół, tatuś czeka.- zachęciła, gdy trochę się już uspokoił i starła mu z policzków łzy.
***
Kamilowi udało się trochę uspokoić i pocieszyć Jasia i od tego czasu chłopczyk już nie wspominał o mamie i nie zadawał Mai trudnych pytań na ten temat, ale kobieta nie mogła o tym zapomnieć. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia... Kamil był jej bliski, Jaś też, ale teraz dopiero do niej dotarło, że mogą Oni inaczej interpretować tą sytuację. Zastanawiała się jak z tego wyjść zanim będzie za późno. Przecież miała mieszkać u Stochów tylko tymczasowo, do momentu, aż porządnie nie stanie na nogi. Nie chciała za bardzo przywiązywać do siebie Jasia. Chłopczyk tyle już przeszedł i zrozumiałe było, że widział w niej potencjalną matkę.
Podczas konkursu w Oberstdorfie Jaś został z mamą Kamila w domu, a ona wymknęła się na długi spacer. Sama się sobie dziwiąc dotarła pod dom, który niegdyś należał do jej rodziców.
-Majka!- krzyknęła pewna blondynka i rzuciła jej się na szyję.
-Iza?!- brunetka rozpoznała swoją licealną przyjaciółkę.
-Opowiadaj co u Ciebie? Słyszałam, że aresztowali Michała... jak sobie radzisz? Gdzie mieszkasz?- spytała.
-Aaa...wiesz to długa historia... - westchnęła.
-Może wpadniesz na kawę? Opowiesz mi! No nie daj się prosić!
-No dobrze...- zgodziła się i udała się za przyjaciółką do jej domu.
Iza postawiła wodę na kawę, pokroiła sernik i usiadła obok brunetki.
-No więc, co u Ciebie?
-No nie za ciekawie...zatrzymałam się u Kamila, opiekuję się chwilowo Jego synkiem...
-U Stocha?! Nie wierzę, myślałam, że to tylko plotki!- zachwyciła się.
-Nie plotki... tak wyszło, ale czuję, że muszę się stamtąd wynieść... muszę znaleźć jakąś pracę, stanąć na nogach...
-No coś ty, źle Ci tam? Wiesz ile lasek by się dało pokroić, żeby mieszkać u Stocha!- pisnęła blondynka.
-Izka, On jest wdowcem, ma małego syna, któremu brakuje matki... nie chcę narobić nikomu niepotrzebnych nadziei...
-Jakich nadziei! Skoro On Ci zaufał i pozwolił Ci mieszkać u siebie to znaczy, że nie jesteś mu obojętna! Myślisz, że każdej jednej by zaproponował pokój i powierzył by syna?
-Nie to nie tak. On mnie uratował przed Michałem i tak jakoś potem wyszło...
-Tym bardziej! Uratował nie znaną dziewczynę, o której nic nie wiedział i pozwolił jej u siebie zamieszkać. Majka jesteś ślepa?! To musi coś znaczyć, koleś coś do Ciebie ma!- krzyknęła Iza.
-Czyś Ty zwariowała?! On trzy lata temu stracił żonę, sam wychowuje syna, dalej nie może sobie z tym poradzić, ciężko mu i Ty myślisz, że ma w głowie romanse?!
-Zaraz... a może to o Ciebie chodzi... może Ty się boisz, że będziesz dla niego tylko pocieszeniem, a i tak Jego żoną będzie górą?- zapytała. Maja pokręciła zrezygnowana głową, ubrała kurtkę i bez słowa opuściła dom przyjaciółki.
***
No to dzisiaj nareszcie kolejny rozdział. Z okazji tego podium Kamila, zmobilizowała się i jakoś go dokończyłam. Wiem, ze to takie nijakie, ale spokojnie, akcja będzie się rozkręcać.
Buziaki! <3
Rozdział cudny !
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam.
Szkoda mi małego, ale nikt nie zmieni biegu historii.
Ta, za przeproszeniem jędza, chce odebrać syna Kamilowi? Nic z tego, on tylko da mu poczucie miłości, a jeszcze po tym co wykrzyczała przy Janku to już nie skomentuję...
Czekam na następny rozdział i weny życzę :*
Pozdrawiam :*
Bardzo się cieszę, ze się spodobało:) Dziękuję za miłe słowo:*
UsuńNo to tak, po pierwsze ta jędza mi zaczyna działać na nerwy. Miesza dziecku w głowie, robi zamieszanie, nie wiadomo co nią kieruje, może jakiś psychiatra by jej się przydał bo dobrze z nią nie jest.
OdpowiedzUsuńTak mi żal małego... chce mieć mamusie, tęskni, nie wie do końca co się stało, ale rozumiem, że czuje się zagubiony w tej całej sytuacji. Zastanawia mnie jak to jest z Mają i Kamilem... bo coś mi się wydaje, że Iza mogła mieć rację :)
Pozdrawiam i całuję mała <3
Ha jędza powiadasz xD Bez jędzy nie było by ciekawie <3
UsuńOdmeldowuje się! Na dłuższy komentarz, nie mam na razie czasu, ale nadrobie! Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńOk, czekam :)
UsuńBuziaki :*
Ojojoj, nie wypowiadam się nawet o tej jędzy, jak to zgrabnie ujęły czytelniczki powyżej, ehh.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kruczek zostanie z naszymi, musi, bo jak to tak byłoby bez niego?
No i czekam na coś więcej w relacji Kamila i Mai, hyhy :)
Wszystko w swoim czasie :) Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam <3
UsuńHej, rozdział jest super i cały blog w ogóle podoba mi się bardzo. Trafiłam tu niedawno i zostanę na dłużej (jeżeli chcesz oczywiście:)) bo jest super.Co do teściowej to nie powiem co bym jej nagadała bo to tak na forum nieładnie;) Pozdrawiam i czekam a następny<3
OdpowiedzUsuńO witam nową czytelniczkę!:D Bardzo się cieszę, że chcesz zostać, mam nadzieję, że dalsza część historii tez będzie Ci się podobać! :)
UsuńPozdrawiam serdecznie <3
Genialny rozdział kochana, genialny! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, jak strasznie dojrzałym chłopcem jest Jaś.
Troszkę mi przykro, że chłopiec uważa, że to przez niego jego matki nie ma wśród nich. Dzieci w jego wieku bywają okrutne i zdenerwowało mnie to, jak wspomniał, że koledzy wmawiają mu takie bzdury! -.-
Matka Ewy również nie jest zbyt lubianą przeze mnie postacią. Co ona sobie wyobraża? Obwinia Kamila za Bóg wie co, a nie widzi tego, jak bardzo stara się, by jego syn miał to, co najlepsze i został wychowany na naprawdę wspaniałego chłopaka...
Chciałabym, żeby Maja i Kamil byli razem...
Jak na razie nie zapowiada się na to, ale czas pokaże. ;)
Czekam na więcej ♥
Buziaki :*
PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie. ;)
http://dalam-ci-wiecej-niz-powinienes-dostac.blogspot.com/
Bardzo dziękuję za komentarz, cieszę się bardzo, że się podoba:) Wpadnę do Ciebie jak tylko będę miała chwilę:)
UsuńPozdrawiam :*
Cudowny rozdział :')
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny mało się nie poryczałam.
Kobieto, czy ty musisz pisać tak genialnie?
Jaś jest bardzo inteligentny jak na tak małe dziecko. Pewnie po tatusiu :')
Kamil nareszcie odnajduje w sobie dawną siłę. Bardzo mnie urzekł Koudi. Niby jedno zdanie, ale no niesamowite. Coś mi się wydaje, że go bardziej polubiłam przez ciebie ;)
Matka Ewy nie może odebrać Jasia Kamilowi. Protestuję! Nie należy mu się.
I Łukasza też nie wolno zwalniać. Za dobry z niego trener i człowiek przy okazji.
Ten mój komentarz taki trochę bez ładu i składu, ale zwyczajnie jestem pod wrażeniem. No i znowu mi smutno strasznie. Eeeeeeech ty to masz talent do rozklejania ludzi :')
Kocham to opowiadanie ♥
Buźki, kochana :*
Ostatnimi czasy własnie Koudelke jakoś bardziej polubiłam i postanowiłam to tutaj zaznaczyć:D Cieszę się, że Ci się podobało i dziękuję za docenienie i miłe słowa:)
UsuńPozdrawiam, buziaki <3
Hej, hej :*
OdpowiedzUsuńNo to po pierwsze bardzo ale to bardzo dziękuję ci za dedykację... Tego się naprawdę nie spodziewałam :*
No a.po drugie to nie mogę się z Tobą zgodzić w pewnej kwestii, a mianowicie jakie NIJAKIE? :* Ten rozdział był genialny a ja nawet posunę się do takiego stwierdzenia, że najlepszy! ♥ Tak przyjemnie mi się go czytało...
Jejku... naprawdę rewelacja... Tak wspaniale odpisałaś uczucia, akcję opowaiadania... Także ja nie mam nic do zarzucenia, a wręcz przeciwnie... No i jeszcze to jak Jaś sepleni ♥♡♥ Uwielbiam... Takie urocze dziecko, ale też szkoda mi go, że wychowuje się bez mamy... No ale dzisiaj najbardziej spodobała mi się rozmowa Jasia i Mai... Bardzo fajnie przedstawiłaś ciężki temat, oczami małego dziecka. Wyszło to bardzo naturalnie za co chyba największy plus...
Rozdział rewelacja... Czekam na nastepny ;* Mam nadzieję, że szybko dodasz coś nowego ;*
Pozdrawiam :*
Ol-la
P.S Piszę na telefonie więc przepraszam jakby się pojawiły jakieś błędy...
No i zapraszam do siebie na 19 rozdział ★
Ojej bardzo dziękuję za miłe słowa:) Chciałam, żeby dobrze się go czytało i żeby dobrze opisać te emocje i uczucia, cieszę się, że uważasz że sobie poradziłam <3
UsuńJaś jest przekochany <3
Pozdrawiam :*
Zapraszam na okrągłą dwudziestkę :*
Usuńhttp://hardskijumpinglove.blogspot.com/2015/02/20-bya-to-jedna-z-najpiekniejszych-nocy.html
Ol-la
:*
UsuńHej, hej :*
UsuńZapraszam na dwudziesty pierwszy rozdział :*
http://hardskijumpinglove.blogspot.com/2015/02/21-bedziesz-wiedzia-jak-ono-smakuje-ale.html
Ol-la
Matka Ewy to wariatka! I nie może odebrać Kamilowi Jasia! Przecież chłopak by się załamał :(
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieję, że nie będzie tak jak powiedział Maciek :D Że chłopaki nie będą chcieli robić nic na siłę bo wtedy naprawdę nic im nie wyjdzie i Kruczek zostanie zastąpiony Poitnerem.
Pozdrawiam i weny ;*
Buziaki! <3
UsuńSorki, że śmiecę ci pod rozdziałem, ale chciałam cię zaprosić na dziewiątkę :))
OdpowiedzUsuńhttp://zatrzymac---czas.blogspot.com/
ok! :)
UsuńWitam serdecznie! :D
OdpowiedzUsuńPo baaaaardzo długiej przerwie zapraszam na kolejny rozdział!! ;)
tylko-na-ciebie.blogspot.com
I mocno, bardzo bardzo mocno przepraszam, że nie skomentowałam tego rozdziału, ale ... Nie widziałam go O.o Wiem że głupie wytłumaczenie, ale go nei zauważyłam ... Także no... Wpadnę jak najszybciej w wolnej chwili! :)
Nie myślałaś o zakładce spam, lub coś takiego? ;D Przepraszam za niego ;p
Ważne, że w końcu dotarłaś:) Chętnie do Ciebie wpadnę, jak będę miała chwilkę bo puki co to nie za fajnie u mnie z czasem:/
UsuńMyślałam, ale w sumie puki co spam mi nie przeszkadza :)
Pozdrawiam <3
Witam panią :) Gorąco zapraszam na dziesiątkę!
OdpowiedzUsuńhttp://zatrzymac---czas.blogspot.com/
Wpadnę!:)
UsuńZapraszam na spóźnioną 5 :)http://dalam-ci-wiecej-niz-powinienes-dostac.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :D
Odwiedzę Cię w weekend:) Pozdrawiam <3
UsuńKibicuję Majce i Kamilowi ♥
OdpowiedzUsuńA Jasiek? Uroczy dzieciak!
I nie spodziewałam się, że on tak szybko zapyta dziewczynę o to, czy będzie Jego mamą..
Matka Ewy denerwuje mnie coraz bardziej. Co ta kobieta jeszcze odwali, co? Bo to, że się czepia i chce zabrać Jaśka to wiemy, ale zastanawia mnie, czy posunie się do jakichś innych kroków.
Oby nie.
Pozdrawiam i weeny! ;)
Witam nową czytelniczkę:) Zobaczymy do czego się posunie...:)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz :*