Dedykacja dla Skokonators <3
Wszystko potoczyło się bardzo szybko... rozbite bańki, połamane krzesło, krew, podbite oko i policja, która o dziwo zjawiła się bardzo szybko. Zakuli Michała w kajdanki, spisali zeznanie i pojechali.
-Boże Drogi, Bronek wszystko dobrze?- krzyknęła Krystyna i podbiegła do męża chcą go opatrzyć. - A Wam dzieci nic się nie stało?- zwróciła się do zapłakanej Mai i Kamila próbującego uspokoić ją i przestraszonego synka.
-Wszystko w porządku...- westchnął Stoch.
-Tak bardzo państwa przepraszam, ja na prawdę nie chciałam...- łkała brunetka - To wszystko moja wina, ja mówiłam, że nie powinnam tu zostawać... przepraszam...
-Maja, daj spokój to nie Twoja wina, przynajmniej na reszcie znalazł się tam gdzie jego miejsce.- skoczek przytulił roztrzęsioną dziewczynę.
-Kamilek ma rację, nie masz powodu, żeby przepraszać. Dobrze, że to się tylko tak skończyło.- Krystyna przyznała synowi rację. -A teraz bardzo was przepraszamy, ale pójdziemy się położyć. Musimy odpocząć, wy też już kładźcie małego, późno się robi. Kamilek pościel Mai na górze. A ten bałagan jutro ogarniemy.
-Jaa... nie mogę tu zostać. W tej sytuacji, najlepiej będzie jak już pójdę.
-Nie ma takiej możliwości.- zaprotestował Bronisław. -Nie zostawimy Cię dziecko samej. Dobrej nocy.
-Tata ma racje. Dobranoc ja się wszystkim zajmę.- dodał Kamil i przytulił matkę. Krystyna ucałował wnuka i razem z mężem udała się do sypialni.
-No chłopie chodź idziemy spać, już późno.- Stoch zwrócił się do synka.
-Tatuś... tatuś... śpij źe mną!- pisnął mały.
-Dobrze, już się niczego nie bój. Tatuś dzisiaj zostanie u Ciebie, a cioci Mai pościelimy u mnie. Dobrze?- zapytał biorąc trzylatka na ręce.
-Niee!- zbuntował się chłopczyk.
-Co nie kochanie?- zdziwił się mężczyzna.
-Nie moziemy ziośtawić Mai samej!- odparł.
-Chłopie chłopie...- westchnął Kamil. - Maja nie płacz już, chodź uśpimy go, a później porozmawiamy.- zaproponował i razem udali się na piętro.
Mały Jaś długo nie chciał zasnąć. Uspokoił się dopiero kiedy Kamil zapewnił, że Michał więcej się u nich nie pojawi, a Maja zaśpiewała kołysankę i opowiedziała bajkę.
-Uff nareszcie zasnął. Myślałem, że już go nie uspokoimy.- westchnął.
-To wszystko moja wina...macie same problemy przeze mnie. Zepsułam wam święta...- westchnęła brunetka. -On chciał dopaść mnie, a uderzył Twojego tatę, Ciebie, zdenerwował Twoją mamę, rozwalił wam pół domu i jeszcze Jasiu na tym ucierpiał... Nie wiem jak mam Cię przepraszać i jak mam Ci dziękować, że jeszcze mnie nie wyrzuciłeś...- szepnęła. Kamil usiadł obok niej i delikatnie chwycił ją za rękę.
-Maja, jesteś w bardzo trudnej sytuacji, nie musisz za nic przepraszać. Tylko obiecaj, że już nie dasz mu się zastraszyć. Ja Ci we wszystkim pomogę, nie będziesz już sama.
-Obiecuję...- szepnęła.- Kamil nigdy nie spotkałam nikogo takiego jak ty. - posłała mu delikatny uśmiech.
-Połóż się już. Dużo dziś przeszłaś. Ja pójdę do Jasia.- wstał i nacisnął klamkę.
-Kamil...- zatrzymała go - Mogę z wami posiedzieć? I tak nie zasnę, a boję się zostać tu sama.
-Coś ty, nie będziesz siedzieć sama.- westchnął uśmiechnięty - Ja też już raczej nie zmrużę oka... za dużo się działo. Chodź, posiedzimy razem.- zaproponował i razem zeszli do salonu.
***
Księżyc świecił wysoko na niebie, śnieg lekko pruszył, a za oknem dało się słyszeń wesołe rozmowy sąsiadów wracających z pasterki. Kamil i Maja siedzieli przy kominku i popijając wino oglądali album z dzieciństwa skoczka. Mały Stoch w za dużym kasku czy z poharataną twarzą najwyraźniej poprawił Mai humor.
-Ojej co Ci się stało?- zapytała popijając łyk wina.
-Ehhh... to moja pierwsza poważna wywrotka na treningu, wróciłem do domu z płaczem bo bałem się, że mama mnie już więcej nie puści na skocznie.- zaśmiał się na wspomnienie początków swojej skocznej kariery.
-Całe szczęście, że Cię puściła.- zaśmiała się, oglądając kolejną stronę albumu. Nagle jej oczom ukazała się podobna fotografia do tej, którą zobaczył podczas pierwszej wizyty w domu Stocha; Kamila z piękną blondynka u boku na ślubnym kobiercu. Następne fotografie przedstawiały tą samą parę w górach, od skocznią, nas morzem, aż w końcu na ostatniej fotografii widniała w widocznej ciąży. Kamil wpatrywał się w fotografie mętnym wzrokiem. Wspomnienia wróciły... wstał i podszedł do okna dopijając resztę wina.
-Wszystko w porządku?- spytała podchodząc do niego.
-Tak...nie...- westchnął kręcąc bezradnie głową.
-Tęsknisz za nią?- spytała.
-Maja... ja... nie radzę sobie z tym... wiem, że muszę być silny dla Jasia, ale nie daję rady... Wiesz co ja czułem, jak musiałem wyjaśnić Jasiowi, gdzie jest jego mama... -poczuł zbierające się łzy w kącikach oczu.
-Jesteś silny... zmień swoją słabość w swoją siłę...- powiedziała.
***
Dzwonek do drzwi przerwał ciszę, w domu Stochów. Kamil niechętnie otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Nie bardzo wiedział dlaczego spał na kanapie w salonie i dlaczego spała tam też Maja. Spojrzał na nadal leżące na ziemi kawałki baniek i powoli zaczął kojarzyć wydarzenia minionego wieczoru. Zza myśleń wyrwał go coraz to bardziej uporczywy dźwięk dzwonka. Delikatnie przesunął rękę dziewczyny i podszedł do drzwi.
-Mama?- spytał zdziwiony, patrząc na stojąca przed nim kobietę. -Co wy tutaj...?- spytał towarzyszącego jej mężczyznę.
-Zapomniałeś?! Przecież umawialiśmy się, że w pierwszy dzień świąt przyjeżdżamy do Jasia!- podniosła głos.
-Marysiu, mówiłem, że to będzie za wcześnie, mały na pewno jeszcze śpi.- wtrącił mężczyzna. Jednak Jego żona, nie czekając na zaproszenie, wyminęła Kamila i weszła do salonu.
-Matko Jedyna!- krzyknęła- Kamil co tu się dzieje?!- nie kryła oburzenia.
-Mieliśmy mały wypadek wczoraj, drobne nieporozumienie...- Stoch próbował się tłumaczyć.
-Wypadek?! Młodą dziewczynę, którą śpi na Twoje kanapie, wino i rozwaloną choinkę nazywasz wypadkiem!!!- Maja niespokojnie się poruszyła i otworzyła oczy.
-Dzień dobry...- mruknęła, wstając z kanapy.
-Dzień dobry?! Dzień dobry!!! Dobre sobie! Nie wstyd Ci, tak tutaj być?! Kamil ma żonę i dziecko nie ma tu dla Ciebie miejsca!- zdezorientowana brunetka niepewnie podeszła do Kamila.
-Mamo, Ewa nie żyje... uspokój się proszę...- Stoch starał się opanować sytuacje.
-Nie musisz mi przypominać, że zabiłeś moją córkę!- krzyknęła kobieta.
-Dobrze wiesz, że to nie moja wina... nie mogłem nic zrobić...- westchnął brunet przecierając oczy, w których gromadziły mu się łzy.
-Jak byś nie jeździł na zawody i był przy Niej, chodził z nią do lekarza, był na kontroli to byś wiedział, że na ostatniej wizycie lekarz kazał jej leżeć, mówił, że coś jest nie tak i do końca ciąży musi się oszczędzać, ale ona nie...
-Marysiu daj spokój.- wtrącił się Jej mąż.
-Nie przerywaj mi! Kamil powinien wiedzieć jak było!- krzyknęła patrząc na bladego skoczka. -Więc mój drogi, Ewa nie mogła się doczekać, aż wrócisz, nic sobie nie robiła z zaleceń lekarza, jeździła na spotkania z twoimi sponsorami, nakryłam ją na tym jak myła okna, albo sprzątała na górze...wszystko dla Ciebie...
Kamil patrzył na teściową tępym wzrokiem. Nie wiedział, Ewa mu nic nie mówiła... rozmawiali codziennie, a nie wspominała, że coś wyszło źle w badaniach. Schował twarz w dłoniach, ukrywając gorzkie łzy.
-Nigdy Ci tego nie wybaczę! I wiedz, że nie pozwolę, żeby mój wnuk wychowywał się w takich warunkach z ojcem, który sobie nie radzi i nie panuje nad własnym życiem, dla którego kariera jest ważniejsza niż rodzina.- kobieta nie ważyła słów, nie zauważyła nawet, że na schodach stoi Krystyna i Bronisław z małym Jasiem na rękach. -Kamil odbiorę Ci prawa do Niego! Nie pozwolę, żeby ktoś zastąpił Ewę, żeby Jaś nie pamiętał własnej matki i mówił "mamo" do kogoś innego!- dodała i razem z mężem, który na odchodne szepnął, że spróbuje ją uspokoić wyszła z domu.
Kamil już nie próbował hamować łez. Nie wiedział co ma zrobić.
-Synku...- Krystyna próbowała go uspokoić. Skoczek machnął ręką, wyminął ją i pobiegł do góry. Nie wiele myśląc Maja pobiegła za nim. Było jej go tak żal, nie mogła zrozumieć jak matka Ewy mogła Go tak potraktować.
Znalazła Go w pokoju, w którym spędziła pierwszą noc w tym domu. Siedział na fotelu i wpatrywał się w zdjęcie ślubne.
-Kamil...- szepnęła, kładąc dłoń na Jego plecach. Cały drżał.
-Przepraszam, że musiałaś być tego świadkiem... - szepnął przez łzy. -Mama Ewy nigdy mnie nie lubiła...
-Nie przepraszaj.
-Nie wiedziałem... gdybym wiedział, przecież ja ją tak kochałem... wsiadłbym w pierwszy lepszy samolot i bym wrócił... Majka czemu ona mi nie powiedziała, że się źle czuje...?- łkał. -Co ja zrobię jak mi odbiorą małego...
-Ciii... nie myśl o tym, niczego już nie zmienisz...- wyjęła mu z rak zdjęcia i odłożyła na biurko.- Popatrz mi w oczy.- poprosiła, ale On nie miał na to siły. Westchnęła i zniżyła się tak, że napotkała Jego wzrok; pełen smutku i bólu. - Posłuchaj, jesteś najlepszym ojcem na świecie, Jaś Cię bardzo kocha i nigdy mu nie będzie lepiej niż tutaj z Tobą. Żaden sąd Ci nie odbierze praw do Niego. Mama Ewy nie może sobie poradzić, z jej stratą i szuka winnego... to normalne...- tłumaczyła, starając się go uspokoić.
-Dziękuję... nawet nie wiesz jakie to jest dla mnie ważne , że przy mnie jesteś, że mi pomagasz... czuję, że w końcu mam taką prawdziwą przyjaciółkę.- przytulił ją i trwali tak, aż do pokoju wpadł wesoły chłopczyk.
***
W drugi dzień świąt skoczkowie udali się do Oberstdorfu na pierwsze zawody tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Od 9 lat corocznie tą imprezę wygrywali Austriacy, wszyscy mieli nadzieję, że w końcu uda się komuś ich pokonać.
-Chłopcy, zanim rozejdziecie się do pokoi muszę wam coś powiedzieć.- zaczął poważnie trener Kruczek, kiedy przybyli do hotelu. -Rozmawiałem wczoraj z prezesem i... - westchnął głęboko - I jeżeli podczas Turnieju nie zaprezentujecie odpowiednio wysokiej formy, takiej jak w ostatnim sezonie olimpijskim, kończę współpracę z Wami. - po sali dało się usłyszeć cichy jęk, zdziwionych zawodników. -Prezes rozmawiał już z Pointnerem i On się wstępnie zgodził, więc jak przez te cztery konkursy nie ruszymy z miejsca, to do Olimpiady przygotuje Was Alex.- powiedział smutno, zabrał swoją torbę i udał się w kierunku windy.
-To nie może być prawda...- szepnął Dawid.
-Nie mogą zwolnić naszego staruszka!- zbuntował się Piotrek, a wszyscy mu przytaknęli. Wiedzieli, że wszystko jest w ich nogach i postanowili, że pokażą na co ich stać.
-Tylko żebyśmy nie przedobrzyli...- wtrącił Maciek.
-Będzie trudno.- dodał Kamil i popatrzył na wyświetlacz swojego telefonu, który nagle zaczął dzwonić: "Mama Ewy"- ten krótki komunikat zwiastował same problemy...
No to mamy kolejny rozdział i kolejne podium Kamila w sezonie! :))
Dzisiaj tak trochę na smutno...:)
Pozdrawiam <3
Dziękuję <3 Czym sobie tak zasłużyłam, hmm?? :))
OdpowiedzUsuńDobrze, że tego Michała zamknęli, przynajmniej na razie... Majkę i Kamil coś do siebie ciągnie, a Jasiowi to się chyba podoba ^^ Rodzice Stocha też troskliwi, więc łatwo im będzie. Znaczy może nie łatwo, ale łatwiej, bo w końcu lubią Maję :) No ale co to by była za akcja, jakby nie było jakiś problemów... :D Mama Ewy... Doprowadza mnie kobieta do szału... Nie powinna obwiniać Kamila... Przecież Ewa mogła wybrać albo swoje życie, albo dziecka... Nie powiedziała nic mężowi, więc skąd miała wiedzieć... I chyba wydaje mi się, że jest ślepa, ponieważ chyba nie widzi jak jej 'syn' cierpi :/ Skoczek nie powstrzymuje łez, w sumie to dobrze, bo każdy ma chwilę słabości... Majka i Kamil się wzajemnie uzupełniają :D I ona go przeprasza, i on ją przeprasza, i on ją pociesza, i ona go pociesza :) A Jasio zostaje u Stocha i nei ma innej opcji!! On jest ojcem? Jest. Dobrze Jankowi tam? Dobrze. Lubi go? Lubi. Nie bije go? Nie. Więc czemu, hmm? Za to, że ten bałagan był spowodowany tą napaścią? W sumie to chyba nawet dobrze wyszło, że nie dowiedziała się o Michale... Kruczka chcą zwolnić?! Ja proponuję albo wziąć się do roboty, albo strajkować! "Jak Łukasz odchodzi i my odchodzimy!" Nie mogę nam tego zrobić, nie, nie, nie!!! I Alexa na jego miejsce?! Pff...
Czekam na kolejny :3 Pozdrawiam i weny życzę :***
never---give-up.blogspot.com <--- pojawił się 3 rozdział :)
A no zasłużyłaś bo czytasz te moje wypociny i komentujesz za co Ci bardzo dziękuję <3
UsuńNo pani Bilan trochę namieszała, ale przecież nie może być nudno... :)
Pozdrawiam :*
Więc tak:
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, dobrze, że przymknęli tego Michała, siał zamęt i zamieszanie, ale w sumie, gdyby nie on to Kamil pewno by nie spotkał Mai.
Po drugie Jaś jest przekochany, taki malutki, a sam wiedział, że to nie jest dobry moment, żeby Maja została sama<3 Uwielbiam Go!
Po trzecie fajnie, że Oni się tak dobrze dogadują, że sobie spokojnie porozmawiali, że Kamil pozwolił jej zostać i chce się nią zaopiekować, to takie kochane <3
Po czwarte co to za baba głupia! Jak ona mogła Go tak potraktować i jeszcze grozić, że mu dziecko odbierze?! No wariatka...!!! Przecież to nie jest wina Kamila, nie ważne co by było gdyby, Ewa była dorosła, nie powiedział nic mężowi, widocznie tak zdecydowała, a jak już mamy roztrząsać kto jest winny to prędzej jej matka, bo skoro sama mówi, że nakryła ją na sprzątaniu to znaczy, że tam była i mogła jakoś na nią wpłynąć!
Mam nadzieję, że ta kobieta im za bardzo nie namiesza.
I po piąte nie mogą zwolnić Kruczka! Proszę nieeeee!!!
Świetny rozdział jak zwykle, pozdrawiam kochana <3
Ha dziękuję za te wyliczenia Ty mój dobry duchu <3 Jaś mój kochany ulubieniec <3
UsuńBuziaki <3
Zapraszam do mnie lwiaczesc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwpadnę w polnej chwili:) Pozdrawiam:)
UsuńMatka Ewy to wariatka! Nie powinna tak traktować Kamila i jeszcze grozić, że odbierze mu synka!
OdpowiedzUsuńKocham tego malucha <3
Aż się boję co te chłopaki wymyślą, żeby zatrzymać Kruczka. Pewnie będą chcieli być tak dobrzy, że przez kwalifikacje nie przebrną ;)
Pozdrawiam i weny ;***
No na pewno będą się musieli bardzooo postarać:)
UsuńPozdrawiam :*
Zapraszam na dwa opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, buziaki ;*
http://pograzeniwmilosci.blogspot.com/
http://namietnoscjestudreka.blogspot.com/
Dziękuję za zaproszenia na pewno wpadnę w wolnej chwili :*
UsuńHej, hej :*
OdpowiedzUsuńOjej... nawet nie wiem od czego zacząć...
Może tak na początek coś, co najbardziej jest dla mnie widoczne, a mianowicie Kamil i jego trudna sytuacja...
Tak bardzo jest mi go szkoda... Mam nadzieję, że mama Ewy się opanuje i jednak nie zacznie spełniać swoich zamiarów.
Maja za to bardzo dobrze się zachowała... Chciała pocieszyć Kamila i chyba jej się to udało...
Ciekawe co będzie dalej, bo jak na razie to tak tajemniczo jeszcze troszkę ;)
Pozdrawiam :*
Ol-la
PS.
Zapraszam na osiemnastkę :*
http://hardskijumpinglove.blogspot.com/2015/01/18-bya-taka-piekna-nie-moges-sie-na-nia.html
Oooo czekałam na Twój komentarz <3
UsuńNo nie ma łatwo, ale On jest silny...:D
Pozdrawiam :*
Jejku, aż miło mi się zrobiło widząc, że napisałaś, że czekałaś na mój komentarz...
UsuńDziękuję bardzo...
No i przy okazji zapraszam do mnie :* 19 rozdział ...
http://hardskijumpinglove.blogspot.com/2015/02/19-byes-tak-bardzo-zakochany-ze.html
Ol-la
Nigdy nie wybaczę, że tak urządziłaś Kamila. On jest tak strasznie biedny, że normalnie płakać się chcę. Nie napiszę dużo, bo tak mi teraz smutno. Kamil sobie na to nie zasłużył :'(
OdpowiedzUsuńPo takim wstępie przydałoby się napisać coś miłego. No więc wpadłam tu przez przypadek i z miejsca stwierdziłam, że zostaję. Mimo, że, jak już wspomniałam wyżej, płakać mi się chce jak to czytam (a warto wspomnieć, że jestem osobą wyjątkowo niewrażliwą jeśli chodzi o opowiadania, książki, filmy itd) to ta historia jest świetna :') Zaskakujesz na każdym kroku :)
I jeżeli Kamil nie będzie w końcu szczęśliwy, to obiecuję, że osobiście przyjdę i cię uduszę!
Eeeeeeech co tu dużo mówić, to jest FANTASTYCZNE ♥♥♥
Pozdrawiam ;)
PS Mam nadzieję, że nie oberwie mi się za ten komentarz ;)
O Witam nową Czytelniczkę!:D
UsuńTeż sobie nigdy nie wybaczę, że tak Go potraktowałam... ale spokojnie... będzie dobrze :*
Dziękuję za komentarz i cieszę się, że moje opowiadanie wzbudza emocje:D
Pozdrawiam <3
Witam panią :D I zapraszam do siebie na siódme wspomnienie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zatrzymac---czas.blogspot.com/
Ok już do Ciebie lecą :))
UsuńOh Boże! Rozumiem, że matka Ewy jest rozgoryczona po stracie córki, że kompletnie zaskoczyła ją scena, jaką zastała w domu Kamila, ale nie potrzebnie od razu na niego naskoczyła..
OdpowiedzUsuńMajka, no szkoda mi dziewczyny. Przez swojego byłego teraz zacznie się bać własnego cienia. Brawa dla Kamila, że w jakiś malutki sposób stara się jej pomóc i ją pociesza. Gdyby nie patrzeć to oboje potrzebują wsparcia i miłości, więc trzymam za nich kciuki! A Jasiek? Już myślałam, że zaproponuje Kamilowi, że ma spać z nim, a Majka na doczepkę. :)
I nie! Jak oni mogli zrobić to chłopakom? Alex ma ich przygotowywać? Niech się lepiej zepną i poskaczą dobrze, bo inaczej nie będzie miło.
Pozdrawiam oraz przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu się zabrać za wszystkie blogi jednocześnie :(
PS. zapraszam na nowe rozdziały na http://przypadkowe-szczescie.blogspot.com/ ;)
Dziękuję bardzo za komentarz i nie musisz przepraszać, ważne, że dotarłaś <3
UsuńŚwięte słowa: "niech się zepną, bo nie będzie miło".
Pozdrawiam :*
Matka Ewy nie zrobiła na mnie wrażenia... :( Próbuję ją zrozumieć... Straciła córkę, ale nic nie upoważnia jej do obwiniania Kamila? Przecież skoro Ewa nie chciała mu nic powiedzieć, to jej matka mogła wziąć telefon do ręki i poinformować go o tym, co się dzieje. -.-
OdpowiedzUsuńNatomiast rodzice skoczka zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To tacy ciepli i życzliwi ludzie. Nie dziwię się, że wychowali na takiego człowieka Kamila. :)
To przykre widzieć jak Kamil się stara, a jak ciężko mu pogodzić się ze śmiercią Ewy. Teściowa nie ułatwia mu zadania... Ajajajaj. :(
Czekam na kolejny rozdział. :*
Buziaki :*
PS. Zapraszam na czwóreczkę. :)
http://dalam-ci-wiecej-niz-powinienes-dostac.blogspot.com/
O dziękuję bardzo za komentarz:) Kamil jest silny, na pewno da rade!:D
UsuńChętnie wpadnę do Ciebie <3
Witam panią serdecznie :) I zapraszam na ósme wspomnienie :D
OdpowiedzUsuńhttp://zatrzymac---czas.blogspot.com/
O witam witam, dziękuję za info :*
Usuń