sobota, 20 grudnia 2014

1. "Czego może chcieć od życia taki gość jak ja... Ludzi których sam ciągle w sercu ma..."

        Wypijmy za błędy


      Kiedy Maja wstała i zeszła na dół Kamil robił śniadanie, a mały Jaś oglądał jakieś bajki w telewizji.
      
        -O Śpiąca Królewna wstała. Najwyższa pora.- uśmiechnął się.
        
        -Przepraszam, za to zamieszanie i za tą scenę w nocy... nie pospałeś przeze mnie...- odparła.
        
         -Nic się nie przejmuj, dobrze tylko, że Jasiu się nie obudził bo potem byśmy mieli z nim problem do rana.- uśmiechnął się.
        
         -Ja tylko się ogarną i zmykam. Najwyższa pora.

         -O nie nie. Ja Cię nigdzie nie puszczę bez śniadania, po za tym musisz poznać pana Jana.- zaśmiał się- Zapraszam do stołu. 

Weszli razem do dużego pokoju, w którym bawił się mały chłopczyk. 
     
          -Jasiu to jest ciocia Maja. Spała dzisiaj u nas.- wyjaśnił mężczyzna. Chłopczyk podszedł do ojca i spojrzał na niego ze zdziwieniem.

         -Miło mi.- powiedziała dziewczyna i podała mu rękę.

         -Pobawisz się ze mną?- zapytał.

         -Jasiu, Maja musi zjeść śniadanie.- wyjaśnił Stoch i poprosił trzylatka, żeby wrócił do oglądania bajki

Usiedli przy bogato zastawionym stole. Ona....przybłęda, skrzywdzona przez los, nieszczęśliwa i On... samotny ojciec, wdowiec, mistrz olimpijski...

         -Jeszcze raz Ci bardzo dziękuję, za ratunek, za przenocowanie, za pyszne śniadanie, za wszytko. Ale już się zbieram.- powiedziała i ruszyła w kierunku przedpokoju.

         -Zaczekaj. Gdzie pójdziesz?

         -Pojadę do domu, zabiorę rzeczy, a potem może uda mi się pojechać do Krakowa, do kuzynki.

         -Musisz pojechać na policję i to wszytko zgłosić!

         -Nie... przemyślałam to i doszłam do wniosku, że nie mogę tego zrobić. To jednak mój brat.- powiedziała.

         -Ale...- zaczął zdziwiony Stoch.

         -Posłuchaj, dziękuję Ci, że mi wczoraj pomogłeś, że mnie przenocowałeś, ale nie wtrącaj się. Wiem co robią! Rozumiesz? Daj mi spokój.- odparła, założyła kurtkę i wyszła pozostawiając oszołomionego skoczka.

***

         Minęły dwa tygodnie. Kamil nie miał, żadnych wiadomości od Mai, jednak nadal nie mógł przestać o niej myśleć.

         Nadszedł dzień wyjazdu na ostatnie przed świętami zawody w Engelbergu, Stoch zawsze zabierał tam ze sobą Jasia. Ta atmosfera Bożego Narodzenia, magia tego konkursu... nie wyobrażał sobie by zabrakło tam trzylatka.
Problemem był jedynie fakt, że ani Jego rodzice, ani siostra nie mogli mu tym razem towarzyszyć i pomóc w opiece nad synkiem. Po długich rozmowach z Kruczkiem doszli do wniosku, że żona trenera pojedzie z nimi.

        -Synku, pakuj te zabawki, które zabierasz bo trzeba się zbierać. Zaraz wujek Maciek z wujkiem Rafałem po nas przyjadą.- oznajmił mistrz i zniósł wszystkie torby do przedpokoju. Po chwili mały Jasiu zaczął taszczyć po schodach napakowany do granic możliwości plecak.

       -Jasiek, co to jest? Przecież wracamy za trzy dni, nie musisz zabierać wszystkiego.- powiedział spokojnie.

       -Tatusiu, aje ja musie to ziabrać, to siame potsiebne zieci.- odparł chłopczyk i tupnął nogą.

       -Kochanie, ale na prawdę nie możemy tego wszystkiego ze sobą zabrać.- skoczek pokręcił przecząco głową kucając obok synka.

       -Tatuś popatś, ile ty zieci bieziesz... to nie spjawiedliwe!- upierał się chłopczyk. Kamil głęboko westchnął. Chociaż chłopiec miał dopiero trzy lata, był wyjątkowo sprytny i dociekliwy jak na swój wiek.

       -Chłopie, wiesz, że ja potrzebuje nart, butów, kombinezonu, rękawic, kasku i innych rzeczy. To jest moja praca. Chyba nie chciałbyś żeby tatuś skakał ze skoczni bez nart, albo bez kasku, co?- chłopiec zaśmiał się i przytulił do ojca.

       -Aje ja to biorę i konieć!- uparł się malec. -Musie to ziabrać!- krzyknął.

       -Janek proszę Cię. Zaraz po nas przyjadą. Chodź, przejrzymy to, zobaczymy co tam masz i wybierzemy najfajniejsze rzeczy. Dobra?- zaproponował.
Chłopiec jeszcze trochę protestował, ale w końcu dał się przekonać, do zabrania mniejszej liczby zabawek.

Kilkanaście minut później byli już w drodze na Krakowskie lotnisko. Wyjazd zapowiadał się ciekawie. Polacy byli w niezbyt dobrej formie. Kamil ciągle gdzieś błądził. Wszyscy mieli nadzieję, że to właśnie w Engelbergu Stoch pokaże na co go stać i zmobilizuje kolegów do dobrych wyników tak jak w ostatnim olimpijskim sezonie. Ta zniżka formy trwała już stanowczo za długo. Ewy nie było już trzy lata, a On nadal nie mógł sobie z tym poradzić i mimo najszczerszych chęci Jego wyniki sportowe były dalekie od tego co prezentował przed tą tragedią.

       -Wujek, a pójdzieś ze mną na sianki w Egielbielgu?- zapytał chłopczyk.

       -No pewno! Co by to były za zawody bez zabawy z moim ulubionym chrześniakiem!- odparł wesoło Maciek.

       -Synku tylko wiesz, jak wujek znowu wygra konkurs, a ja nie przebrnę przez kwalifikacje to będziesz musiał zadowolić się sankami w moim towarzystwie.- powiedział Stoch. - Wujek nie będzie miał czasu.- dodał

       -Kamil na litość boską! Łukasz ma rację, nie ma się co dziwić, że nie możesz nic osiagnąć. Z takim podejściem, to daleko nie zajdziesz. Jesteś podwójnym mistrzem olimpijskim! Rozumiesz, jesteś mistrzem, proszę Cię pomyśl o Jaśku i wróć. Kamil...- powiedział Rafał i pokręcił głową.

       -Myśli pan, że ja nie chcę. Bardzo chcę, ilekroć patrzę na medale z Soczi, na Kryształową Kulę, marzę o tym, alby ponownie czegoś takiego dokonać, ale zdobyłem to dzięki Ewie... i dla Niej. Ona mnie wspierała i we wszystkim mi pomagała. Niech pan to zrozumie, teraz to wszytko nie ma już sensu. Chciałem wrócić po tej rocznej przerwie i wróciłem. Próbowałem nie wyszło, więc zacząłem próbować w nowym sezonie i dalej nie wychodzi więc chyba najwyższa pora, żeby to zakończyć. Nie ma wyników, nie ma postępów... najlepiej będzie odstąpić miejsce w kadrze komuś młodemu i się usunąć.- westchnął Kamil.

Rafał gwałtownie zahamował i spojrzał na byłego lidera kadry.

      -Kamil czy Ty do reszty zwariowałeś?! Synu trzymaj mnie bo nie wytrzymam!!!- zwrócił się do Macieja.- Chłopie masz 30 lat, po raz kolejny powtarzam, że jesteś mistrzem olimpijskim, mistrzem świata, zdobywca Pucharu Świata, liderem Polaków, ulubieńcem kibiców! Wiem, że to nie jest proste, ale Ewy nie ma. Nic jej nie wróci życia! Kamil świat się kręci dalej, minęły trzy lata! Aż trzy lata, weź się w garść, dla siebie, dla Jasia, dla nas, dla kibiców... Wiesz ile ludzi w Ciebie wierzy... Kamil...- powiedział.

      -Tato błagam daj spokój, to nie jest czas ani miejsce. Spieszymy się na samolot, Kamil jest zdenerwowany, po za tym Jaś... zlituj się.- poprosił Maciek i podał chłopcu zabawkę.

      -Maciek nie wtrącaj się!- odpowiedział Rafał - Kamil, nie myśl, że pozwolę Ci to tak zmarnować! Adam odszedł, kiedy był na szczycie, a Ty?!

      -Podjąłem już decyzję i nic panu do tego!

      -Tato, ja poprowadzę, tak będzie lepiej. I daj już spokój.- Maciek zamienił się z ojcem miejscem i ruszyli w dalszą drogę.

***

     Dwie godziny później byli już na miejscy. Kamil bez słowa, zabrał swoje rzeczy i razem z Jasiem udał się na miejsce zbiórki. Nie był pewny czy decyzja o zakończeniu kariery jest właściwa, ale coraz częściej o tym myślał i nie miał już sił walczyć i próbować sprostować oczekiwaniom kibiców.

       -Kamil! Kamil!- Maciej dogonił kolegę. -Przepraszam Cię za ojca... wiesz jaki on jest...

       -Maciek, daj spokój...- westchnął Stoch.

       -Ale nie kończysz kariery prawda?- zapytał szatyn,

       -Kończę...- odparł i ruszył za synkiem, który właśnie uwiesił się na szyi Łukasza.

       -Janek, mówiłem żebyś mi nie uciekał. Widzisz ile tu jest ludzi, jeszcze brakuje, żebyś się gdzieś zgubił.- Stoch skarcił synka i przywitał się ze wszystkimi.

       -Piotrek, Dawid zajmijcie się małym przez chwilkę, tylko błagam bez idiotyzmów, muszę porozmawiać z Kamilem.- powiedział trener i udał się ze Stochem na bok.
-Mamy problem...i to spory...Ania jest chora i Agata musiała zostać w domu.- wyjaśnił.

      -Ale... co teraz będzie z Jasiem?- spytał skoczek.

      -No właśnie... Mamy trzy opcje, albo szybko kogoś znajdziemy na zastępstwo, już się dowiadywałem i było to trudne, ale zgodzili się przebukować bilet w ostatniej chwili, albo jak będziecie skakał będę go miał ze sobą w gnieździe, albo zostawisz go tu z rodzicami, czy chociażby Justyną. Piotrek z nią rozmawiał i nie było by problemu.- wyjaśnił szkoleniowiec.

Stoch westchnął głęboko i spojrzał na synka, który właśnie gonił Żyłę biegającego między ludźmi, przemieszczającymi się po hali lotniska.

        -Na pewno go nie zostawię. Engelberg to świętość, jak Val di Fiemme, Zakopane i Planica. Jedzie i koniec, obiecałem mu!- odpowiedział.- Ale nie wiem kogo mógłbym zabrać... daj mi chwilę podzwonię, może kogoś znajdę.- dodał i odszedł z telefonem w ręku w kierunku ławek.

Nie miał pojęcia, kto może mu teraz pomóc. Jasne było, że Jasiu jedzie z nimi, ale wiedział, że gniazdo trenerskie to nie jest odpowiednie miejsce dla trzy latka, a nawet jeżeli, któryś nie dostał by się do konkursu to miał by inne ważne zajęcie i nie miał by czasu zajmować się malcem. Już miał wybierać numer do bratowej Ewy, kiedy usłyszał krzyk... a właściwie usłyszał, jak ktoś woła Jego imię. Po chwili podbiegła do niego przerażona Maja.

      -Kamil, Kamil przepraszam...Kamil On znowu... miałeś racje... Kamil...- dziewczyna zalała się łzami i przytulił się do zdziwionego skoczka.

      -Ej zaraz o co chodzi? Kamil czy my o czymś nie wiemy?- spytał Piotrek

      -Wiewiór nie teraz. Łukasz zajmijcie się małym na chwilkę, muszę z Nią porozmawiać.- oznajmił i oddalił się z dziewczyną, zostawiając oniemiałych kolegów.
-Maja co się stało? Co tu robisz, czemu płaczesz, jak mnie znalazłaś?- spytał

      -Michał mnie znowu... dopadł mnie...Kamil on mi nigdy nie da spokoju...-kolejna porcja łez zalała jej policzki -Nie mam nikogo... nikogo... przeczytałam w jakiejś gazecie, że dzisiaj wylatujecie z Krakowa i nie miałam wyjścia... musiałam tu jakoś dotrzeć... uciec mu...- łkała - Kamil przepraszam... uciekłam, nakrzyczałam na Ciebie... masz rację, powinnam iść na policję...

Stoch przytulił dziewczynę, starając się ją uspokoić. Nie znał jej. Przecież przez czysty przypadek i Jego dobre serce się spotkali. Tak na prawdę wcale nie musiał jej pomagać, mógł przejść obok, albo pogonić napastnika i ją zostawić, ale zabrał ją do domu, pozwolił przenocować, pocieszał, rozmawiał... wiedział, że teraz też nie może zostawić jej bez pomocy.
Miała coś takiego w sobie, że nie miał serca tak po prostu odejść.

       -Nie bój się go. Pójdziemy na policję, ale teraz muszę już lecieć. Samolot na mnie nie poczeka...-odparł.

       -Nie zostawiaj mnie, proszę... nie mam co ze sobą zrobić...nie zostawiaj...- szepnęła.

       -Hej spokojnie... jak bym teraz pojechał i Cię tutaj zostawił samą to pewno spadłbym z progu bo bym się martwił, czy on coś Ci nie zrobił. Poczekaj tu chwilę, postaram się coś załatwić.- obiecał i podszedł do szkoleniowca.

      -Kamil o co tu chodzi? Kto to jest? Znasz ją?- spytał Kruczek.

      -Tak, to jest opiekunka Jasia, leci z nami na miejsce Twojej żony.- oznajmił skoczek.

      -Kamil... jaka opiekunka? Pierwszy raz widzę ją na oczy? Skąd ją wziąłeś? I czemu ona płacze?- Łukasz był pełen najgorszych przeczuć.

      -Pamiętasz jak miałem jechać na spotkanie z Tobą i w ostatnim momencie to odwołałem?-szkoleniowiec kiwnął twierdząco głową- To właśnie przez nią. Jej brat ją bił, pogoniłem go i zabrałem ją do domu.- wyjaśnił.

     -Czy ty zwariowałeś?! Chcesz zabrać ze sobą dziewczynę, której prawie nie znasz i którą chce wykończyć jakiś niebezpieczny narwaniec?- Łukasz nie krył niezadowolenia. - A jeżeli to jakaś złodziejka, albo Bóg wie kto, albo jak On pojedzie za nami... Kamil, wiesz w jakiej sytuacji jesteśmy...nie potrzebujemy dodatkowego skandalu. W tym sezonie Maciek był tylko raz na podium, tak to wam nie idzie. Prezes ciągle mnie pyta ile to jeszcze potrwa, kibice mają dość... jeżeli Engelberg nie będzie przełomem to mogę pakować walizki, rozumiesz... -Kruczek westchnął.

     -Nie mogą Cię wyrzucić... Łukasz przecież jesteś ojcem naszych sukcesów, moich medali... wszystkiego, gdyby nie Ty, nie było by tego...

     -Zrozum, że od trzech lat nic się nie dzieje, stoimy w miejscy. Prezes powiedział, że rozważa zatrudnienie Pointnera. Jest bezrobotny, a Austria zaszła na wyżyny za jego czasów... Jak nic się nie zmieni, nie będzie wyjścia.

Kamil spojrzał na trenera, nie mógł mu obiecać, że teraz już wszytko pójdzie dobrze i zacznie wygrywać, nie miał na to siły...

      -Łukasz, weźmy Majkę. Porozmawiam z nią, będziemy podtrzymywać, że to opiekunka małego. Nikt nie musi znać prawdy. Nie będzie zamieszania, ani skandalu. Proszę. - szepnął.

      -Dobrze, skoro to dla Ciebie takie ważne. Idź po nią, bierz małego i rzeczy i zbieramy się, bo jeszcze brakuje tego, żeby nam samolot uciekł.- westchnął, pokręcił głową ze zrezygnowaniem i udał się w kierunku kas.

***

I mamy jedynkę. Przepraszam za wszystkie błędy. 

Puki co nasza kadra nie zachwyca, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni:) Trzymamy kciuki za Chłopaków i za Kamila, niech szybko wraca! :))

Pozdrawiam:)

20 komentarzy:

  1. No to tak:
    Po pierwsze: co ta dziewczyna ma takiego w sobie, że Kamil nie dość, że ją przenocował to jeszcze nadal chce mu pomagać...a jak rzeczywiście to jakaś złodziejka, napalona fanka, albo Bóg wie kto... odważny jeszcze ma małe dziecko, która naraża na niebezpieczeństwo...xD

    Po drugie: Jak to zamienić Kruczka na Pointnera?! Przecież to Kruczek jest "ojcem sukcesów" nawet jeżeli chwilowo nie dzieje się najlepiej to nie można w niego zwątpić (w opowiadaniu i na prawdę), mam nadzieję, że Kamil wróci do formy!

    Po trzecie:Świetne opowiadanie, ujęłaś mnie tym, że Kamil sam wychowuje dziecko. te sceny jak z nim rozmawia, próbuje do czegoś przekonać... przekochane <3 Słodziaki :D

    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej coś ma :)

      Dziękuję za komentarz:))

      Usuń
  2. Zacznijmy od tego, że prawie sobie komputer poplułam kiedy przeczytałam, że prezes chce zatrudnić Pointera. Mam tylko nadzieje iż w realiach nie będzie takiego zastoju przez 3 lata. A Majka po raz kolejny wyskoczyła jak filip z konopi, a Kamil ewidentnie chce pokazać dobre serducho niczym Matka Teresa. Ale może ona jest tym kluczem do sukcesy. Bo jemu brakuje zwyczajnego wsparcia....
    Dziękuję bardzo za przemiły i jakże podsumowujący komentarz na moim blogu.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję... dzisiaj taka szansa, ale jednym dobrym skokiem Żyła niczego nie zwojuje;/

      No zobaczymy czy jest kluczem;)

      Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. No nie! Że Pointner za Kruczka, co ten prezes wymyślił?! Masakra, w życiu to bardzo, bardzo, bardzo zły pomysł. A Kamil co... znów ją przygarnął, hummm mam nadzieję, że w końcu mu się uda pozbierać po stracie Ewki i wróci do formy:)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że wszyscy oburzeni propozycją prezesa...też mam nadzieję, że do tego nie dojdzie:)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Świetnie się zaczyna :)
    Momenty Kamila i Jasia kiedy rozmawiają, spędzają ze sobą czas są takie słodkie <3 Niech trwają dłużej!
    Swoją drogą to dziwie się Stochowi, że tak ufa Mai. Przecież to obca kobieta...
    Jak to Pointner zamiast Kruczka? Polo chyba oszalał :P
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Też mnie rozczula ich relacja:D strasznie fajnie się to opisuje:))
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Zapraszam na pierwszy rozdział :) http://zatrzymac---czas.blogspot.com/
      ps. Przepraszam za spam ;*

      Usuń
    3. Już do Ciebie lecę <3

      Usuń
    4. http://zatrzymac---czas.blogspot.com/- zapraszam na dwójkę :)

      Usuń
  5. Alex za Kruczka? ;o Prezesa chyba coś poje....! No do reszty! Ja wiem, że on cyrki odwalał i wgl, no ale żeby serio... Kamil nie kończ kariery... Bo co to będą za skoki bez Ciebie? Teraz Ciebie, Morgiego, Welliego brakuje i jest klapa, a na stałe?! ;( O nie, nie... Majka będzie się opiekować Jasiem, i jeśli z tego wyniknie coś niefajnego to Kamil napewno ogłosia zakończenie kariery.
    A tak poza tym okrutna jesteś :p Przy prologu myślałam, że nie wiem co zrobię... Że Michał (ten jej brat, czy jak mu tam) przszedł faktycznie do nich do domu i wgl... Ale byłaby akcja :D
    No, mam nadzieję, że chociaż u Ciebie Engelberg będzie szczęśliwy :) I jak Kamil nie przechodzi quali?! Co Ty gadasz... ;) Bujną masz wyobraźnie ;p
    Wesołych świąt i zapraszam do siebie: tylko-na-ciebie.blogspot.com
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kolejna nie odda KruczkaxD bardzo dobrze!

      Świetnie, że Kamil wraca na TCS:))

      Pozdrawiam <3

      Usuń
  6. Pff, lubię Pointnera ale żeby za naszego Kruczka? No way! Jaś jaki jest słodki jak rozmawia *.* i jeszcze Maciek jako wujek, nic tylko czekać na kolejny rozdział!
    Swoją drogą dziwę się że Kamil tak łatwo zaufał Mai przecież nawet jej nie zna, nie wie jak ma na nazwisko ani nic ale jakoś to zachowanie bardzo pasuję mi do Stocha.. taki opiekuńczy i pomocny.
    Pozdrawiam i czekam na następny :*
    http://iwishyoulongflights.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie... dziwne, że taki ufny, ale może intuicja go nie zawiedzie <3

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Myślę, że ta historia przypadnie mi do gustu:)
    Kamil dobrze zrobił, że zabrał Majkę do siebie, bo kto wie do czego zdolny byłby jej brat. I przy okazji ma się kto zająć jego synkiem podczas kiedy on będzie skakał. Same plusy! Ciekawa jestem kiedy tylko ta sielanka się skończy...
    Mimo wszystko, zostaję! :)

    P.S. mogłabyś mnie informować o nowościach na mojej podstronie w zakładce SPAM? Byłabym bardzo wdzięczna, gdyż nie zapamiętam wszystkich nowych opowiadań i będzie mi łatwiej:) Tutaj link: lewandowska-janowicz-winiarska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że do mnie zajrzałaś:) oczywiście będę Cię informować, pozdrawiam :))

      Usuń
  8. Hej, hej ;)
    Bardzo dziękuję za linka. Muszę przyznać, że chyba nigdy nie pożałuję, że zajrzałam na to opowiadanie. Jest genialne! Uwielbiam, kiedy pojawiają się razem Ewa i Kamil <3 Przeczytałam dzisiaj prolog i pierwszy rozdział i kiedy dowiedziałam się, że Ewa zmarła zrobiło mi się bardzo przykro. Twoje pisanie ma w sobie coś pięknego, ponieważ od początku strasznie się z nim związałam. Rzadko się zdarza, żeby w prologu czuć takie coś. Zwykle przychodzi to dopiero po kilku rozdziałach ;)

    Co do Pointnera. NIGDYYY!!! Proszę, nie zrób mi tego... Kruczek to najlepszy trener na świecie i na pewno sobie poradzi ze swoją kadrą. Jestem tego pewna.

    Majka na lotnisku? Spodziewałam się tego, ale Ty pięknie opisałaś tego okoliczności, tak że nie mam wrażenia, że wzięła się tam "znikąd".
    A Kamil? Takie dobre serce... Wszystkim pomoże, wszystkich pocieszy, ale jak trzeba potrafi walczyć o swoje. Tylko trochę tej pewności siebie mu trzeba. Niech się weźmie w garść i skacze! Jak najlepiej! :*

    Opowiadanie bardzo, bardzo fajne i już mogę otwarcie przyznać, że należeć będzie u mnie do tych ulubionych <3.
    Byłabym niezmiernie wdzięczna jeśli informowałabyś mnie o nowych rozdziałach :*

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej dziękuję za tyle ciepłych słów, bardzo mi miło, że opowiadanie Ci się spodobało <3

      Staram się jak mogę, żeby się dobrze czytało i było poprawnie językowo i stylistycznie, tak ze przepraszam za wszelkie błędy i mam nadzieję, że zostanie ze Kamilem i Mają na dłużej:))

      Jasne, że będę informować, jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  9. 40 year-old Community Outreach Specialist Estele Bicksteth, hailing from Winona enjoys watching movies like "Truman Show, The" and Drama. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a Ferrari 412S. rodzaj kontaktu

    OdpowiedzUsuń