Dedykacja dla: Kolorowa Biel<3
-Nie mogłam nic na to poradzić...jak ja to powiem Kamilowi...- zapłakana Maja wpadła do domu Stochów.
-Matko kochana, dziecko co się stało?!- zdziwiona i przestraszona Krystyna natychmiast znalazła się przy dziewczynie. - Gdzie Jasiu?! Coś się mu stało?
-Pani Bilan... Ona...- brunetka po raz kolejny zalała się łzami.
-Spokojnie... usiądź sobie i wszystko nam opowiedz... po kolei... Dobrze?- kobieta objęła ją ramieniem.
-Byłam z Jasiem na nartach...i... i on się przewrócił...
-Coś mu się stało? Jest w szpitalu?- Krystyna była coraz bardziej przestraszona.
-Kilka zadrapań... nic poważnego.- znów zalała się łzami.
-Na miłość boską, to czemu płaczesz?! Co się stało?- do rozmowy włączył się Bronisław.
-Pojechałam z nim na pogotowie, opatrzyli go...i wtedy pojawiła się mama Ewy. Krzyczała, że nie umiem się nim zająć, że Kamil jest nie odpowiedzialny... i... i go zabrała... przepraszam, nic nie mogłam zrobić... nic nie mogłam zrobić...- dziewczyna usiadła na fotelu i schowała twarz w dłoniach.
-O nie...- blada Krystyna osunęła się na krzesło.
-Spokojnie, tylko spokojnie. Musimy do niej jechać, przecież ona nie ma żadnych praw, żeby tak po prostu zabrać Jaśka...- powiedział Bronisław.
-Kamil nie może się o niczym dowiedzieć! Rozumiecie, nie możemy do niego zadzwonić, nie teraz jak zaczęło mu dobrze iść!- upierała się mama skoczka.
-Krysiu to jest zły pomysł. On na pewno chciałby wiedzieć, ma prawo. - stwierdził jego ojciec. -Poza tym z psychologicznego punktu widzenia...
-Nie Bronek! Nie będziemy Go denerwować, On już tyle przeżył! Rozumiesz?! Sami Go odbierzemy i Kamilek nigdy się nie dowie...- westchnęła.
-Przepraszam... tak bardzo przepraszam, to wszystko moja wina.
-Nie ważne czyja to wina, trzeba coś zrobić. Maja zostań w domu, jak by Kamilek dzwonił, postaraj się coś wymyślić i rozmawiać z nim tak, żeby się nie zorientował, a my jedziemy do Marysi.- ogłosiła, Bronisław zabrał kluczyki do samochodu i razem opuścili dom.
Maja próbowała się uspokoić. Wiedziała, że prawdopodobnie za jakieś pół godziny zadzwoni Kamil i będzie chciał porozmawiać z małym przez skype. Musiałą szybko wymyślić jakąś przekonującą wymówkę, ale bez wątpienia nie należało to do najprostszych rzeczy.
***
-Ja przez was do reszty osiwieję!- trener Kruczek chodził zdenerwowany po hotelowym korytarzu. -Ja rozumiem, że sylwester, że nowy rok, że chcecie się pobawić... żaden problem przecież wiecie...- westchnął. -Ale Piotrek, po co Ci tyle petard, kupiłbyś lepiej dzieciom prezenty, a nie...- Łukasz machnął ręką w kierunku czterech wielkich pudeł wypełnionych tym popularnym materiałem wybuchowym.
-Się trenejro nie denerwuje, będzie zabawa!- zaśmiał się Wiewiór.
-Chcesz tym zaminować cały hotel i wysadzić go w powietrze, czy może skocznie chcesz wysadzić?! Nie można było kupić trzech, czterech sztuk?- szkoleniowiec starał się być spokojny, ale przychodziło mu to z coraz większym trudem.
-Ale promocja była! A jeszcze jak babeczka w sklepie mnie zobaczyła to tak się zaczęła śmiać, że dorzuciła jeszcze jedno pudełko w prezencie!
-Trening za godzinę! I lepiej, żebym więcej tego nie widział!- Kruczek stwierdził, że dalsza dyskusja nie ma większego sensu i zniknął w swoim pokoju, by dopełnić resztę formalności.
Piotrek zataszczył ciężkie pudła do pokoju. Sam do końca jeszcze nie wiedział jak wykorzysta tyle petard, ale nie martwiło go to.
-Co ty znowu wymyśliłeś?- Maciek mruknął zza jakiejś fascynującej powieści w języku angielskim.
-Będzie zabawa! Ale cichutko Maniek, w nocy zobaczysz!- wyjaśnił i wepchnął kartony do łazienki.
Kamil siedział w swoim pokoju z laptopem na kolanach i czytał wiadomości od kibiców. Było to bardzo budujące. Tysiące osób nie tylko z Polski było z nim przez te trzy lata, kiedy nie radził sobie nawet z zakwalifikowaniem się do konkursu. Wspierali go i motywowali, a teraz kiedy wszystko wskazywało na to, że wraca, nadal mu kibicowali, gratulowali i cieszyli się razem z nim. Bardzo go dziwiło, że przez ten czas od śmierci Ewy codziennie miał pełną skrzyknę mailową i dostawał góry listów, które listonosz konsekwentnie co tydzień mu dostarczał. Często się zastanawiał czym zaskarbił sobie taką sympatię obcych ludzi i czy sam tak by wierzył i wpierał swojego idola.
-Kamil co tam czytasz?- zaciekawiony Ziobro przysiadł się do przyjaciela.
-A takie tam od kibiców... chce jakoś zabić czas, korci mnie, żeby zadzwonić do domu, tęsknie za małym... ale Maja mówiła, że jak nie zadzwoni do 16 to znaczy, że przedłużył im się ten wypad na narty i mam zadzwonić przed 17.- westchnął spoglądając na zegarek.
-Weź nie dramatyzuj. Mały ma się dobrze, jest pod świetną opieką, rozmawiałeś z nim dzisiaj rano.
-Może masz rację, ale czuję, że coś się stało... a jak to nie daj Boże jakiś wypadek... Po co ja się zgodziłem na te narty, przecież mały miał niedawno operację, mogli iść do kina, albo mogli ulepić bałwana koło domu, a nie na narty...- skoczek zaczął snuć coraz to gorsze scenariusze. Ziobro głęboko westchnął i rzucił poduszkę w lokatora. -Ejjj!- Kamil zamknął komputer i spojrzał ze zdziwieniem na blondyna.
-No co koniec zamartwiania! Jak by się coś stało to na pewno już byś dawno wiedział. Wstawaj ,idziemy!- ogłosił.
-Gdzie...?
-Jak gdzie? Trening za chwilę!- krzyknął radośnie i otworzył drzwi.
-Ratunku! Ukryjcie mnie gdzieś ratunkuuu!- nagle do pokoju wpadł Piotrek i w panice wskoczył za Kamilowe łóżko.
-Czy ty całkiem zwariowałeś?- zdziwiony Stoch spojrzał na blondyna, jednak nie doczekał się odpowiedzi, bo nagle do pomieszczenia wbiegł zdenerwowany Maciek.
-Żyła gdzie jesteś?! Wychodź!!!- krzyczał.
-A Tobie co?- Ziobro położył rękę na ramieniu szatyna.
-Idiota zalał sokiem mojego nowego laptopa!- krzyknął Kot. -Gdzie się schował?!
-Ej spokojnie, po co te nerwy? Kupisz sobie nowego...- mruknął Kamil.
-Kupie, to jest najmniejszy problem, ale miałem tam referat prawie gotowy... całą noc nad nim siedziałem i jeszcze część materiałów do magisterki... Zabiję osła!!!
-Może uda się jakoś to odzyskać...
-Janek ja to potrzebuję na już! Muszę to wysłać do północy, gdzie ja teraz znajdę jakiś serwis!
-Ale Maciuś... Maniek kochany, spokojnie, nie denerwuj się. Ja, żem przecież nie chciał... to był wypadek...- Piotrek wyszedł zza łóżka i powoli podszedł do Macieja.
-Spokojnie... spokojnie ja Ci dam spokojnie! -Piotrek uciekł na korytarz, a Kot zabrał jedną z Jaśkowych poduszek i pobiegł za nim. Kamil pokręcił głową z uśmiechem i już chciał razem z Jankiem udać się na trening, gdy podbiegł do nich zziajany Sobczyk.
-Nie ma treningu! Łukasz zgubił notes i teczkę, a nie możemy działaś w ciemno! Módlcie się, żeby się odnalazł.- wyjaśnił i pobiegł dalej.
-Chyba nie pozostaje nam nic innego jak zadzwonić do Majki! W ogóle wiesz, muszę złożyć życzenia noworoczne mojemu imiennikowi!- zaśmiał się blondyn i wrócił do sypialni.
Kamil odpalił laptopa i zalogował się na Skypie. Zdziwiło go trochę, że Maja jest niedostępna, ale stwierdził, że może jeszcze nie wrócili i zadzwonił na jej telefon. Dziewczyna odebrała po trzech sygnałach:
-Hej! Wróciliście już? Jak mały?- spytał skoczek.
-Wiesz... nie bardzo mogę rozmawiać...- mruknęła, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie. -Zadzwonię wieczorem...- pociągnęła nosem.
-Coś się stało? Maja płakałaś?! Chcę porozmawiać z małym!- Kamil wstał z fotela.
-Wszystko dobrze.- szepnęła i rozłączyła się nim skoczek zdążył zareagować.
-Halo! Halo! Majka!- krzyczał.
-Stary coś się stało?- Ziobro podszedł do przyjaciela.
-Rozłączyła się... tak po prostu... zero wyjaśnienia... Coś musiało się stać! Coś z małym i nie wiedziała jak mi powiedzieć więc stwierdziła, że lepiej nie mówić w ogóle!- odparł pewnie i wybrał numer do mamy.
-Hej hej zaraz... może wiesz, mały śpi i nie chce go budzić... albo ma no tego... no okres. Wiesz, jakie one potrafią być w tym czasie...- ogłosił blondyn.
-Czy ty zwariowałeś?! Powiedziałaby mi, że on śpi, albo, że nie może rozmawiać! Ona płakała, miała zmieniony głos! Coś się musiało stać. Dzwonię do mamy!- drżącymi rekami nacisnął przycisk...
***
Maja siedziała na podłodze i płakała. Nie umiała sprzedać Kamilowi, żadnej historyjki więc stwierdziła, że nie powie nic. Rozłączyła się, rzuciła telefon na kanapę i zalała się łzami. Wiedziała, bardzo dobrze wiedziała, że Stoch prawdopodobnie wpadnie teraz w panikę i będzie snuł najczarniejsze domysły, ale nie miała sił tego prostować. Mogłam za nimi pobiec, zabrać go... mogłam w ogóle nie iść na te narty! Głupia ja...- przeklęła. Jedyna szansa, która pozwoliła jej jeszcze nie zwariować, było to, że Jaś mógł za chwilę wrócić do domu z rodzicami Kamila. Kurczowo trzymała się tej szansy, aż do momentu, kiedy w drzwiach stanęła smutna pani Krystyna.
-Wariatka! Nawet nam nie otworzyła. Zadzwoniła po policję i powiedziała, że chcemy jej porwać wnuka. Opowiedzieliśmy swoją wersję, ale policjant powiedział, że obydwoje mamy takie samo prawo do zajęcia się małym podczas nieobecności ojca i że jeżeli nie dojdziemy do porozumienia to zabiorą go do pogotowia opiekuńczego i będzie mógł go odebrać tylko prawny opiekun.- wyjaśniła. Maja schowała twarz w dłoniach. To był koniec. Jej prywatny koniec świata. Miała tylko przypilnować dziecko i nie podołała temu. -Spokojnie. To naprawdę nie Twoja wina. Wymyślimy coś! Zobaczysz jak Kamil wróci Jaś będzie już w domu.- Kobieta sama chciała uwierzyć w sens tych słów.
-Dzwonił Kamil...- szepnęła Maja.
-Wiem, wiem do mnie też. Nieźle go nastraszyłaś. Mógł, że płakałaś, nie chciałaś rozmawiać i nie chciałaś dać mu Jasia. Powiedziałam, że masz grypę, jesteś osłabiona i siedzisz w domu, a Jaś jest u kolegi.
-Uwierzył?
-Tak. Tylko mówił, że będzie dzwonił po 21 i nie wiem jeszcze co mu wtedy powiemy.
-Prawdę. Pani Krysiu ja wiem, że mu dobrze idzie, że nie powinniśmy go dekoncentrować przed zawodami, ale niech pani sama popatrzy. Kamil codziennie dzwoni nie utrzymamy tego w tajemnicy, a patrząc na zaciętość pani Bilan to ona nie odpuści ...poza tym Kamil ma prawo wiedzieć, co się dzieje z Jego dzieckiem. Zostawił nam je, zaufał... myślę, że byłby zawiedziony jak by się dowiedział po fakcie...- Maja była pewna swoich słów. Wiedziała, że nie ma sensu kłamać.
-Wiem dziecko, wiem... łudziłam się, że dojdziemy jakoś do porozumienia i Jaś będzie jeszcze dziś w domu, ale teraz chyba nie mamy wyboru...- Krystyna niechętnie przyznała dziewczynie rację.
***
Była godzina 21:10, kiedy na ekranie komputera Mai pokazała się ikonka z napisem KAMIL DZWONI. Brunetką głośno przełknęła ślinę, spojrzała porozumiewawczo na mamę Kamila i odebrała połączenie.
-No witam! Jak się pani czuje?- spytał rozbawiony. Popołudniowa rozmowa z matką trochę go uspokoiła, ale nadal czuł niepokój, którego miał nadzieję, się niebawem pozbyć.
-Kamil...- zaczęła, ale On wszedł jej w słowo.
-Gdzie mój mistrz mały? Dał Ci w kość? Jak się bawiliście?- zadawał pytanie za pytaniem.
-Kamil... jego tu nie ma...- powiedziała jednym tchem i ukryła twarz w dłoniach.
-Ale, że co... kogo? Jak to nie ma?- zamarł w bezruchu.
-Jasia... przepraszam to moja wina.- załkała.
-Co ty mi chcesz powiedzieć... co się stało? Miał wypadek? Jest w szpitalu?
-Nie... mama Ewy...- dziewczyna mimo najszczerszych chęci nie umiała wydusić z siebie prawdy.
-Co zrobiła ta wariatka?! Majka mów!- zażądał.
-Ona go zabrała... Kamil tak bardzo Cię przepraszam, ale nie miałam na to żadnego wpływu... po prostu przyszła i powiedziała, że ja nie mam prawa się nim zajmować i że na czas twojej nieobecności mały ma zostać u niej...- wyjaśniła, przecierając oczy chusteczkę. Kamil nabrał powietrze i patrzył na dziewczynę martwym wzrokiem. Analizował każde słowo, jakie wydobyło się z jej ust. Dopiero po chwili zrozumiał...
-Jadę do was!- oznajmił i zerwał połączenie.
***
Proszę macie kolejny rozdział, taki jakiś nieszczególny...;/ Przepraszam, że dopiero teraz. Miało być w weekend, ale próbna matura z angielskiego zajęła mi czas... i tak jej nie zdam :(
Buziaki! <3
Szkoda mi Majki, bo obwinia tylko i wyłącznie siebie za to wszystko.. Oczywiście szkoda mi też Jaśka i Kamila. A co do matki Ewy to nie mam słów. Po prostu jej zachowanie nie mieści mi się w głowie i wolę nie wysilać się nad komentowaniem tego, bo padnie wiele nieprzyjemnych słów..
OdpowiedzUsuńKamil.. rzuci wszystko i wróci do domu?
Świetny rozdział :)
Pozdrawiam i weny!
Zobaczymy co zrobi, bo przecież trener na pewno nie będzie szczęśliwy, że lider TCS nagle chce wyjechać... biorąc pod uwagę wizję zwolnienia go z funkcji trenera jak skoczkowie dobrze się nie zaprezentują w turnieju... :) Dziękuję za komentarz <3
UsuńKobieto, ty chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać :)
OdpowiedzUsuńŻyła bezprecedensowo wygrał ten rozdział! Już przy fajerwerkach miałam uśmiech na pół twarzy, a potem jeszcze ten Maciejkowy laptop... Jesteś geniuszem, co tu dużo mówić ;)
Kamil to ma intuicję, naprawdę. Widać, że nieźle poznał się na życiu ;)
Sprawę Jasia, moja droga, to przedstawiłaś po mistrzowsku. Że Kamil chce wrócić do domu, to nadal nie mogę uwierzyć. Naprawdę chce rzucić wszystko i tak po prostu pojechać do Polski? Szczerze, to już sama nie wiem, co lepsze - zostać czy właśnie wrócić mimo wszystko.
Nie pisałam tego wcześniej, ale stwierdziłam, że wreszcie muszę. Czytam bardzo dużo blogów i, chcąc nie chcąc, porównuję jedne do drugich. Udało mi się przyuważyć, że, kiedy już przychodzi do opisywania trudnych sytuacji, to niektórzy mają problem z oddaniem ich realizmu (chociaż przyznam, że zdarzają się i takie, w których tego realizmu brakuje chociażby w zwykłej rozmowie). Natomiast ty... z przyjemnością muszę stwierdzić, że oddajesz wszystko jak w najdrobniejszych szczegółach. Każda sytuacja jest przemyślana do granic, a każda rozmowa pełna prawdziwych emocji. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu udało mi się tak bardzo wczuć w tą historię. Naprawdę, podziwiam cię <3 Czapki z głów...
Pozdrawiam :)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, z tego co napisałaś! To takie miłe, wiedzieć że te moje wypociny są coś warte :)
UsuńCałuję! <3
Mam wielką nadzieję, że Kamil wreszcie rozmówi się z matką Ewy, tak że jej w pięty pójdzie i nigdy więcej nie będzie robiła takich głupot :P
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa czy Stoch faktycznie wróci do domu, zostawiając wszystko :)
Czekam z niecierpliwością na następny!
Buziaki ;**
Też mam taką nadzieję! Trzeba chyba nią trochę potrząsnąć:)
Usuńhttp://zatrzymac---czas.blogspot.com/- zapraszam na 12-stkę :))
UsuńOk!:)
UsuńJej, Kochana!! Dziękuję za dedykację! ♥ Nawet nie wiesz jak cieplutko zrobiło mi się na serduszku! ♥
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! :)
Troszkę smutny, ale potrafiłaś dodać kilka zabawnych elementów. Na przykład Piotrek z petardami. On jest najlepszy, no! :D Albo gonitwa Kota za Wiewiórem (jakiś zwierzyniec się z tego zrobił xd), bo ten wylał mu sok na komputer. No, miazga! :D
Jednak czas przejść do poważniejszych rzeczy...
Nienawidzę pani Bilan. No po prostu działa mi na nerwy. Jak ona mogła wezwać policję? Zabrała dziecko i nie poinformowała o tym nawet jego ojca! To chyba też uchodzi za porwanie! No.. chyba. :x Nie dziwię się, że Maja jest tak zdruzgotana. Obwinia siebie, choć tak naprawdę to mogło się przydarzyć Jasiowi równie dobrze pod opieką ojca...
Dobrze zrobiła informując Kamilka o zaistniałej sytuacji. Musi wiedzieć. Przecież to jego jedyny syn.Osoba, którą kocha ponad życie. ♥
Wraca do domu... teraz może zacząć się walka z matką Ewy...
Czekam na więcej! :))
Buziaki i jeszcze raz SERDECZNIE DZIĘKUJĘ! ♥
Ja bardzo dziękuję za komentarz! :* Buziaki <3
UsuńTa matka Ewy powinna się leczyć !!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Stocha, Maji i ogólnie ich wszystkich. Mam nadzieje że będzie dobrze ;)
zapraszam ; http://my-life-is-written-in-my-pen.blogspot.com/
Witam nową czytelniczkę i bardzo dziękuję za komentarz na pewno do Ciebie zajrzę!:)
UsuńJa po prostu już nie wiem co pisać. Tyle emocji. Współczuję Mai, bo się obwinia, a Stoch niech nawet nie przyjeżdża tylko wygrywa. jak ja nie nienawidzę matki Ewy -_- Przy oakzji zapraszam do siebie na rozdział 15 :) http://zawszeinazawszewellinger.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń<3
UsuńTO Jest najlepszy blok który czytam
OdpowiedzUsuńooo bardzo się cieszę, że tak uważasz <3
Usuńa pytanko kiedy będzie kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńKoło weekendu jak dobrze pójdę, ale jakoś po weekendzie bo mam w tym tygodniu próbne matury i badania wyników i trochę krucho z czasem :(
UsuńMi to się wydaje, że ta walka o Jaśka ich zbliży.
OdpowiedzUsuńTylko ciekawe kto zachowa stan umysłu:)
Pozdrawiam! :)
W sumie często tak jest, że jakieś nieszczęście zbliża ludzi...:)
UsuńPozdrawiam <3
kiedy będzie 8 rozdział
OdpowiedzUsuńMoże w weekend...:)
UsuńRozdział cudny.
OdpowiedzUsuńBabcia Janka, coraz bardziej mnie irytuje. Przecież większe prawa ma Kamil do niego, a to z kim go zostawia to jego sprawa, a nie jej.
Coś czuję, że niedługo będą razem, choć ich szczęście nie będzie trwać wiecznie. Nie wiem dlaczego, ale mam jakieś czarne myśli.
Szkoda mi Mai, obwinia się, a to nie jej wina. Niech się troszkę uspokoi.
Czekam na następny i weny życzę :*
Pozdrawiam!
p.s. W wolnej chwili zapraszam do mnie na 10 :) http://dziekujezakazdachwile.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za opinię, zajrzę do Ciebie, ale teraz mam wyjątkowo mało wolnych chwil:/
Usuńhttp://dziekujezakazdachwile.blogspot.com/
UsuńW wolnej chwili zapraszam na 11 i pozdrawiam ;)
ok:)
UsuńKIEDY 8 ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńPRZECZYTAŁAM TO JUŻ 7 RAZ OD POCZĄTKU KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, że to tak długo trwało...:)
UsuńZapraszam na http://pulapka-uczuc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWpadnę w wolnej chwili:)
UsuńHej! Zostałaś nominowana do Liebster Awards, więcej informacji znajdziesz na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńhttp://blame-it-on-the-night.blogspot.com/p/lieb.html
Pozdrawiam! <3